Ja też tak myślę. Dobrze że przynajmniej w głównych rolach osadzili azjatki, choć i tak są to Chinki.
Amerykanie są zbyt leniwi, żeby zaprzątać sobie głowę jeszcze tłumaczeniem, obcym językiem. A tak w ogóle to wydaje mi się, że się mają za bogów tego świata. Oglądałam niedawno brytyjski spektakl telewizji o Niemcach i wyroku na Żydów w europie podczas II wojny św. Oczywiście po angielsku.
Skoro był angielski, to po jakiemu mieli mówić? :O Poza tym nie rozumiem waszego czepialstwa. Przecież tylko film po angielsku trafi do tak dużej grupy odbiorców. Gdyby nie to, podejrzewam, że byłby to przeciętny, zapomniany japoński film. Tak samo jest w przypadku "Pianisty".
Zgadzam się całkowicie. Wyobrażacie sobie żeby Polacy zrobili film o Japończykach w Japonii i wszyscy mówili po polsku? why?! Poza tym film jest czysto hollywoodzki nic nie ma w sobie z mistycznego kina japońskiego. A jeśli już pomijać watek autentyczności to i tak poza pięknymi zdjęciami film jest przeciętny